Życie potrafi zaskakiwać! Jeszcze jakiś czas temu zachwycałam się widokówkami Cinque Tere, które przyprawiało mnie o szybsze bicie serca i marzyłam o spacerze po Florencji, a tu dość szybko nadarzyła się okazja, by spełnić kolejne marzenie z podróżniczej listy.



Majówka we Włoszech? Czemu nie! Szybkie pakowanko i w drogę... Tak właśnie, po 12 godzinach jazdy samochodem wylądowaliśmy w cudnej i porywającej Toskanii, która przywitała nas wiosennym deszczem.



Z uwagi na aurę, pierwsze dwa dni to głównie podróż samochodem po stromych, krętych zboczach gór pokrytych winnicami i gajami oliwnymi, na szczytach których usytuowane są kamienne, średniowieczne miasteczka Toskanii. To przypuszczalnie najpiękniejszy region we Włoszech łączący w sobie wszystko, co najlepsze.



Już od pierwszego dnia towarzyszył nam nasz wspaniały kosz wiklinowy, który spełniał funkcję torebki i plecaka. Przyznam szczerze, że nie zostaliśmy niezauważeni przez turystów i miejscowych ;)



Wśród kilkunastu zwiedzanych miasteczek, Lukka jest chyba jednym z piękniejszych. Całkiem przypadkiem trafiliśmy też do miasteczka Pinokia – Collodi. A na sam koniec dnia, przejeżdżając obok Pizy, wręcz nie mogliśmy jej ominąć. Zwiedzanie miasta o 1 w nocy ma jednak swoje plusy – brak turystów :)



Drugi dzień był podobny do pierwszego, ale zupełnie inny. Również zwiedzaliśmy maleńkie miasteczka, o których nie sposób nawet pisać, bo było ich tak wiele, ale najpiękniejsze w nich było jednak to, że są dziewicze, nie zalane jeszcze falą turystów. W przydrożnych knajpkach sami lokalni, menu tylko po włosku, ale za to smak pizzy zapamiętam na zawsze...



Montalcino – miasteczko na wzgórzu, skąd można podziwiać piękne widoki dolin porośniętych winnicami i lasami. San Gimignano wyróżniało się absolutnie niezwykłym widokiem. Miasto wyglądające iście średniowiecznie – strome, wąskie i romantyczne uliczki, wieże, rycerskie, fortece, kościoły i obiekty sakralne charakterystyczne dla minionych epok, przepiękny widok na pofałdowane tereny rolnicze oraz za sprawą „Sagi Zmierzch” stała się mekką dla nastolatków– to właśnie Volterra. Monteriggioni - potężne mury obronne, tutaj też znajduje się siedziba rodowa głównego bohatera gry Asasin Creed. Montepulciano – to urokliwe miasto, bez większych atrakcji typu festyny czy targi, ale z pewnością nie da o sobie zapomnieć, a z kolei San Quirico d'Orcia wyróżnia się niepowtarzalnym pejzażem na najbardziej malowniczą dolinę. Najpiękniejsze miasteczka Toskanii są właśnie takie.



Wiecie co było wspaniałe w miastach, które chłonęliśmy całymi sobą oprócz tych wszystkich pięknych uliczek, życzliwych ludzi, cudnych widoków? Że na każdym kroku można było dostrzec wiklinę w różnej postaci :)



Jednak rzemiosło artystycznie nie umarło, wręcz przeciwnie – odradza się! Wszelkiego rodzaju skrzynki wiklinowe, w których chaotycznie wrzucone są pamiątki dla turystów czy kosze z wikliny ze świeżymi owocami, które aż się proszą, by je zjeść.



Nawet znaleźliśmy wiklinowy bazar, w którym nie było ani ładu, ani składu, ale za to te...cudne torebki z wikliny, kosze na drobiazgi, wiklinowe domki i posłania dla pupili, koszyki wiklinowe na zakupy, których u nas najzwyczajniej nie ma.



Widać, że Włosi lubują się w wiklinie i obecna jest na każdym kroku.



No wszystko to, przyprawiało o wiklinowy zawrót głowy ;)



Nie da się nie zauważyć, że Włosi oprócz wiklinowych koszyków również kochają pizzę (nie ma się co dziwić, kto jej nie lubi?), nawet w późnych godzinach nocnych więc muszą też lubić wszelkiego rodzaju sporty, rowery i lubią też ułatwiać sobie życie, dlatego niemal przy każdym rowerze można było zauważyć piękne, naturalne kosze wiklinowe.



Czasami do bagażnika były przyczepione skrzynki wiklinowe, niektóre nadszarpnięte upływem czasu, ale były:)



Florencja – stolica Toskanii, miejsce emanujące klasą, elegancją i wdziękiem, które bezdyskusyjnie trzeba zobaczyć, nawet, jeśli ktoś nie przepada za wielkimi, zatłoczonymi od turystów miastami. Perła renesansu, której wyjątkowy klimat tworzą uliczni artyści i handlarze. Florencja zachwyca niezliczoną ilością zabytków, obok których nie da się przejść obojętnie. Największe wrażenie zrobiła na nas oczywiście potężne i genialne dzieło Brunelleschiego - Katedra Santa Maria del Fiore. Jest na co popatrzeć. Z kolei na turystach spore wrażenie zrobił nasz wiklinowy kosz wyłożony kolorowym materiałem, który właśnie ma swoją premierę! :) Prawda, że cudny? Zachwycił nas również widok florenckich kamienic tuż nad wodą – Most Złotników. Wierzcie mi, to miasto nigdy nie śpi, nawet nocą tętni życiem.



Jedno z najpiękniejszych miast Toskanii to Siena, a zabytkowe centrum miasta z antyczną strukturą wpisało się na listę światowego dziedzictwa kulturalnego UNESCO. Miasto nie jest przeładowane zabytkami, ale za to czar tego miejsca, ludzie, domy, stare mury... Jak już zdążyliście zauważyć wiele miast i miasteczek zwiedzamy nocą. Ma to też swój urok, ale głównie dlatego, że chcemy dużo zobaczyć, a dzień jest za krótki.



A teraz wyobraźcie sobie kolorowe, harmonijne domeczki, przyklejone do stromych klifów, które malowniczo wpadają do turkusowego morza i czas, który się zatrzymał. Park Narodowy Cinque Terre na Riwierze Liguryjskiej, na którego regionie leży pięć przeuroczych, malowniczych miasteczek ze względu na swe położenie zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy w to cudowne miejsce nie zabrali ze sobą naszego wiklinowego cudeńka.



Monteresso – swym wyglądem przypomina wakacyjny kurort z piękną plażą położoną w centrum, Vernazza – kolorowa, radosna i bajeczna, Corniglia – nie ma dostępu do morza, ale za to widoki z wysokości zapierają dech w piersiach, Manarola – klimatyczna i jakże kolorowa oraz Riomaggiore – baśniowa kraina z Drogą Miłości.



Tutaj zdjęć nie było końca, chociaż nawet najcudowniejsze fotografie nie oddadzą piękna tych miejsc. Tam po prostu trzeba być. Wszystkie one wyglądają jak z obrazka. Potężne, wysokie klify, wspaniałe widoki, kolorowe domki – właśnie to sprawia, że nigdy tego miejsca nie zapomnicie.



Nie mogliśmy pominąć faktu i nie poświęcić choć jednego akapitu czarno – białym fotografiom przedstawiających ludzi pracujących. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że są na nich kosze wiklinowe, które od wieków, od zarania dziejów ułatwiały ludziom ciężką, fizyczną pracę.



Kosze z wikliny idealne nadawały i wciąż się nadają do przenoszenia ciężkich towarów. Wiklina to ponadczasowy materiał, z którego wyplata się kosze o wysokiej odporności na ciężar noszonych w nich produktów i na warunki atmosferyczne.



Jeden z ostatnich dni to po prostu relaks i odpoczynek na plaży w doborowym towarzystwie kosza wiklinowego, wspaniałych widoków i wreszcie słońca.



Być we Włoszech i nie zobaczyć Wenecji? To prawie niemożliwe! Na sam koniec naszych podróży po Italii wpadliśmy na kilka godzin do miasta na wodzie. Tym razem bez naszego kosza wiklinowego. Wszędzie przepych (nie mówiąc już, że miasto corocznie odwiedza ok 20 milionów turystów, w majówkę było ich chyba połowa, a to jeszcze przecież nie sezon!), labirynt wąskich uliczek, mostów, kanałów, schodów, ale śmiało mogę powiedzieć, że Wenecja jest czarująca i inspirująca. Bazylika na Placu św. Marka – no cóż piękna...- to miejsce na mapie, które trzeba „odhaczyć”, a zaraz potem lepiej skręcić w jakąś boczną uliczkę i chłonąć miasto od środka.



Podróż po tych wszystkich zakątkach obfitowała w różne emocje, czasem było romantycznie, czasem nostalgicznie, czasem powoli, a czasem zaskakująco. Zmęczeni, ale pełni wrażeń wracamy do domu, z myślą, że my do Włoch jeszcze wrócimy. Nie raz, nie dwa, nie sami, tylko... z nowym koszykiem wiklinowym ;) Żeby jutro było inne niż wczoraj!