Pomysł ze stworzeniem sklepu internetowego akurat z wikliną zrodził się, kiedy zaczęłam dostrzegać wokół siebie renesans rękodzieła. Kiedyś - produkcja masowa oparta na seryjności i powtarzalności produktów użytkowych sprowadzanych z Chin niskiej jakości, dziś – chęć alternatywnych rozwiązań, którymi są produkty handmade - wyroby posiadające walory artystyczne, które podbijają nie tylko rynek polski i zagraniczny, ale przede wszystkim serca konsumentów. Ponownie zaczynamy dostrzegać piękno w naturalnych i ekologicznych produktach, które możemy wykorzystać w gospodarstwie domowym, ogrodzie, także w aranżacji wnętrz.



Oficjalne otwarcie naszego sklepu internetowego miało miejsce 24 lutego tego roku (także pierwsze urodziny jeszcze przed nami), a pierwszy zakup w postaci wiklinowego kwietnika był w nocy. Och, cóż to była za radość! Aż się łezka w oku kręci na myśl o tym miłym wspomnieniu :) Najzabawniejszym momentem z życia Vikli był pierwszy konkurs na Dzień Kobiet. Wzięło w nim udział aż...4 osoby! Istne szaleństwo hahah. Zainteresowanie przerosło nasze najśmielsze oczekiwania, ale i to nas sporo nauczyło! :)



Pomysł na stworzenie bloga narodził się podczas zwykłej, niedzielnej wycieczki do Krakowa. To właśnie tam, gdzie tylko nie spojrzałam, widziałam wiklinę. Wiklinowe doniczki z kwiatami na rynku, rowerzyści z koszami rowerowymi z wikliny albo oscypki w koszach wiklinowych. Postanowiłam, że z każdej wycieczki zdam relacje i będę prowadzić bloga o… wiklinie :D



Tak się zachłysnęłam tym światem wikliniarstwa, że nawet w weekend zamiast odpoczywać już o świcie byłam gotowa przejechać prawie 300 km w jedną stronę, by podziwiać mekkę polskiego wikliniarstwa. Rudnik nad Sanem odkrył i zgłębił przede mną wiedzę uprawy wikliny aż po przedmiot użytkowy, a nawet dzieło sztuki. Zobaczyłam tyle cudnych rzeczy z wikliny, że zapragnęłam mieć to wszystko w swoim sklepie. Ale powoli, powoli, małymi kroczkami do przodu...



W życiu każdego z nas przychodzi taki moment, kiedy trzeba się zatrzymać, oderwać choć na chwilę od codziennej rzeczywistości, zmienić otoczenie, spojrzeć na nowo, skierować myślenie na inne tory, spakować walizkę i ruszyć w świat! Greckie wakacje Vikli, chociaż krótkie, to intensywne i pełne inspiracji. Wyobraźcie sobie, że za każdym razem moja walizka po brzegi wypchana jest ciuchami, tak, że ledwo się domyka, chociaż zawsze obiecuję sobie, że aż tyle zdecydowanie nie jest mi potrzebne i nawet połowy nie ubiorę. No nic, posiadam umiejętność szybkiego pakowania, ale niestety brak mi umiaru i zdrowego rozsądku ;) Natomiast, tym razem było nieco inaczej. Do walizki upchnęłam wiklinowy koszyk i 6 wyszyć (na każdy dzień inne ;) ), toteż na moje ubrania nie starczyło już tyle miejsca. Już zawsze w mojej walizce będzie wiklinowy koszyk!



Był także wyjazd nad polskie morze, gdzie tym razem zabraliśmy aż dwa koszyki, które zdecydowanie ułatwiły nam życie. Kosz na butelki robi robotę ;) Dużo w tym sezonie było grzybobrania, a wiadomo, że jak na grzyby, to tylko z koszem wiklinowym! Były pikniki, krótkie wyjazdy poza miasto, nad rzekę i na każdej wycieczce towarzyszył nam oczywiście kosz wiklinowy, który okazał się nie tylko funkcjonalny, ale także zawsze świetnie się prezentował!



Koszyki rowerowe wiklinowe to atrybut miejskiej rowerzystki i stylowe uzupełnienie jednośladu. Piękna sesja w plenerze, w otoczeniu natury sprawiła, że jeszcze bardziej pokochałam to co robię, uświadomiła mi, że to wszystko ma sens, bowiem był to post, który był najczęściej odwiedzany i czytany :) Niech żyje natura!



Są takie rzeczy, które są klasą samą w sobie. Torebki! Nie ze skóry, nie szmaciane, a właśnie wiklinowe. Ręcznie plecione przez polskich artystów, doskonałe w swej jakości. Z kolei ta sesja sprawiła, że pomimo swej niedoskonałości „otworzyłam„ się przed obiektywem, nauczyła większego dystansu do siebie, pokory i przekonałam się, że „mniej, znaczy więcej”.



Jednym z pomysłów, które udało się wprowadzić w życie jeszcze w tym roku były kosze malowane i celowo przecierane, by dały efekt koszy postarzanych. Nie sądziliśmy, że aż tak bardzo przypadną Wam do gustu. Pomimo niesprzyjających warunków uruchomiliśmy produkcję i wieczorami oraz w weekendy czas spędzaliśmy na wdrożeniu pomysłu w życie.



Pomimo tego, że jesteśmy sklepem internetowym detalicznym, odezwało się do nas kilka większych firm, z którymi mieliśmy przyjemność współpracować. Nasz wiklinowe kosze z pięknymi wyszyciami powędrowały m.in. do belVity oraz do warszawskiego Hotelu Bristol :)



Ostatni wpis świąteczny był też dość nietypowy, bo publikowany po świętach ;) W całych tych przygotowaniach i ferworze bożonarodzeniowym, niestety skupiłam się bardziej na debiutanckim pieczeniu ciast i lepieniu uszek, stąd to moje opóźnienie ;) W przyszłym roku się poprawię!



Niespełna rok temu byłam jeszcze świeżakiem w prowadzeniu sklepu internetowego, nic nie wiedziałam o pisaniu bloga czy fanpage'u na Facebooku. Nie umiałam obrabiać zdjęć, montować w kolaże, pisać, redagować, edytować no i w końcu publikować te moje wypociny ;) Dziś jestem bogatsza o nowe doświadczenia. Przede mną jeszcze mnóstwo pracy, jeszcze więcej planów związanych ze sklepem. Głowa pełna nowych pomysłów i inspiracji. Mam nadzieję, że starczy mi na zrealizowanie tego wszystkiego czasu, bo w styczniu się wydaje, że rok jest długi ;) Trzymajcie za nas kciuki! :) Iście świątecznie żegnamy Stary Rok i z tego miejsca chciałam Wam życzyć, abyście potrafili przeżyć nadchodzący Nowy Rok tak, jak sobie go zaplanowaliście i umieli czerpać z niego pełnymi garściami. Tego sobie i Wam z całego serducha życzymy!